W tym numerze chcieliśmy się przyjrzeć bliżej, w jaki sposób gąszcz przepisów, normy prawne i ich interpretacje manifestują się w przestrzeni. Interesowała nas funkcja określanych prawem uregulowań, które dyktują normy w budownictwie i w rezultacie formy architektury oraz ukształtowanie przestrzenne miast i regionów. A także to, do jakiego stopnia owe normy wynikają z uwarunkowań kulturowych, społecznych i ekonomicznych.
Powiedzmy to wprost: nie chodziło nam o powielanie mitów o młodym, w zawrotnym tempie modernizującym się państwie ani też, przeciwnie, o – czasem nie mniej jednostronną – demaskację dorobku jednego z najbardziej kontrowersyjnych okresów w dziejach Polski.
Wszystkie te niewidoczne akty prawne i ich konteksty przekładają się przecież na przestrzenną realność, w której funkcjonujemy. Wielkoświatowy skyline Warszawy tworzą wieżowce zbudowane na podstawie niezbyt wyrafinowanego narzędzia prawnego, jakim jest decyzja o warunkach zabudowy, zwana powszechnie wuzetką. Dopiero z bliska widać, że dominacja szklanych wież w przestrzeni odbyła się kosztem tych, których pensja wystarczyłaby może na spinkę przy krawacie drogiego prawnika. Wuzetki są też najważniejszym elementem kształtującym deweloperskie międzymieścia rozlewające się na rolniczych łanach przekształconych w działki budowlane. Pod względem prawnym do budowanych na nich osiedli trudno się przyczepić – zapewniają ich mieszkańcom dostęp do światła i zieleni (jak jednak lege artis w tym przypadku przekłada się na życie demonstruje Kacper Kępiński).
Zasiedlającej je klasie średniej, pracującej w pocie czoła na kolejne raty kredytu (uzyskanego w ramach takiego czy innego programu rządowego), być może otuchy dodają narracje ekonomistów o dokonaniu racjonalnego wyboru. O tym jednak, że specjalnego wyboru tak naprawdę nie było mówi Joanna Kusiak, obecna na tych łamach socjolożka i badaczka miast, autorka książki Chaos Warszawa. Porządki przestrzenne polskiego kapitalizmu.
Numer można zamówić w naszym sklepie online