Numer o lesie jest jednocześnie pochwałą leśnych ekosystemów i wołaniem o pomoc w kontekście kurczących się leśnych terenów i polityk pozwalających na wycinanie drzew. Czas lasu biegnie inaczej niż nasz. Przyglądanie się powolnemu trwaniu może być kojące, tym bardziej że w opowieściach o lesie od tysięcy lat przewijają się ludzie. Dopiero w ostatnich dwóch wiekach nasza działalność tam powoduje destrukcję i przyspiesza katastrofę.
Jeśli zdefiniujemy las jako ogromnie złożony system powiązań wielu organizmów, niewiele z otaczających nas dziś terenów porośniętych drzewami zasłuży na to miano. Leśne plantacje z północy Polski, sosnowe monokultury, kładą się jak domino pod naporem wiatru, padają ofiarą pożarów. Katastrofa klimatyczna wypiera z okolicy towarzyszące nam dotychczas gatunki drzew. Obszary leśne widziane z lotu ptaka są mozaiką terenów wyciętych i zalesionych. Łysych placków przybywa. Nowe szerokie drogi stokowe przygotowane do wywózki drewna i głębokie koleiny traktorów, przyspieszające erozję zboczy. Ślady te pozostawiają po sobie Lasy Państwowe. W ostatnich latach gwałtownie przyspieszyły „pozyskiwanie” drewna. Działają w logice ekstrakcji, a jednocześnie przekonują, że lesistość kraju wzrasta.
Las nie potrzebuje naszej interwencji, poradzi sobie bez nas – zgodnie mówią nasze autorki i autorzy, przyrodnicy i aktywistki. Ale czy my poradzimy sobie bez lasów?