Relacja została przygotowana przez Mariusza Dzięglewskiego, Annę Fiń oraz Aldonę Guzik. Do relacji dołączone są dodatkowe komentarze uczestników spotkania. Spotkanie odbyło się 22 listopada 2017 w Małopolskim Instytucie Kultury w Krakowie. Zapraszamy również na stronę projektu. Raport końcowy jest dostępny tutaj.
Celem seminarium było z jednej strony podsumowanie wyników badań dotyczących zmian i trendów w cyfryzacji, digitalizacji i sieciowej archiwizacji dziedzictwa kulturowego w przeciągu ostatnich lat (okres 2004–2014), z drugiej strony – próba wypracowania zaleceń i rekomendacji dla osób i instytucji podejmujących taką działalność, w szczególności dla prowadzonego w ramach MIK projektu Wirtualne Muzea Małopolski. Zgromadzeni podczas seminarium badacze, muzealnicy, twórcy nowych rozwiązań technologicznych, przedstawiciele instytucji kultury i praktycy podczas całodniowego seminarium i warsztatów debatowali na temat kilku kluczowych problemów dotyczących cyfrowego dziedzictwa i digitalizacji zabytków.
Instytucja kultury – archiwum czy miejsce wytwarzania nowych relacji społecznych?
Presja na wytwarzanie cyfrowych kopii obiektów dziedzictwa kulturowego, widoczna już w kryteriach przyznawania środków publicznych na działania digitalizacyjne, sprawiła, że działalność niektórych instytucji kultury skoncentrowała się na technicznym aspekcie cyfrowej archiwizacji obiektów. W wyniku tej działalności powstały ogromne archiwa cyfrowych „surogatów” dziedzictwa kulturowego: zasoby biblioteczne, obrazy, obiekty audiowizualne i coraz doskonalsze odwzorowania obiektów w technologii 3D. Jedynie niewielka liczba tych obiektów została udostępniona odbiorcom. Jednocześnie instytucje kultury często tracą z pola widzenia odbiorców własnych działań. Przedstawiciele instytucji kultury stoją przed ważnym dylematem: w jaki sposób właściwie rozłożyć akcenty swojej działalności, tak aby służyła ona również wytwarzaniu nowych relacji społecznych wokół udostępnianych cyfrowo obiektów dziedzictwa kulturowego?
Podział na świat offline i online
Większość badaczy nowych mediów jest zgodna, że założenie, w ramach którego oddziela się świat online i świat offline, jest w dzisiejszej rzeczywistości nie do utrzymania. Co więcej, kulturoznawcy postrzegają ten podział jako szkodliwy, gdyż utrudnia on właściwe diagnozowanie i rozwiązywanie problemów związanych z odbiorem dziedzictwa kulturowego. Nieco ostrożniejsi w swoich sądach są socjologowie, dla których z kolei założenie o komplementarności i wzajemnym przenikaniu się świata online i offline nie jest takie oczywiste. Badania praktyk osób dobrze znających i na co dzień korzystających z najnowszych technologii i rozwiązań potwierdzają tezę o płynnym przejściu od praktyk „w świecie fizycznym” do „praktyk cyfrowych” i ich wzajemnym uzupełnianiu się. Osoby takie jednak stanowią nikły odsetek polskiego społeczeństwa. Z socjologicznych badań „świata życia” przeciętnych użytkowników nowych technologii wiemy, że podział na świat online i offline jest dla badanych naturalny i w pełni uprawiony (niezależnie od tego, jak w praktyce się one przenikają i interferują). Dane Diagnozy Społecznej jasno pokazują, że w Polsce istnieje problem cyfrowego wykluczenia, widoczny szczególnie w odniesieniu do obszarów wiejskich i małych miejscowości. Wiele osób nie posługuje się pocztą elektroniczną, nie wspominając już o bardziej złożonych kompetencjach niezbędnych do poruszania się w „świecie online.” Ponadto coraz więcej osób świadomie i dobrowolnie rezygnuje z udziału w „świecie online”. Od przyjęcia odpowiedniego założenia w dużej mierze zależy sukces działań związanych z digitalizacją, udostępnianiem i upowszechnianiem dziedzictwa kulturowego w formie cyfrowych kopii.
Zawłaszczanie i „platformizacja” przestrzeni internetu
Budowanie relacji społecznych przez publiczne instytucje kultury i oddolne archiwa społeczne w obecnej dobie rozwoju internetu wiąże się z koniecznością pozycjonowania ścieżki dostępu do zasobów w wyszukiwarkach internetowych (Google) czy udostępniania ich w mediach społecznościowych (Facebook, Instagram, Twitter). Badania przeprowadzone w ramach naszego projektu wskazują, że twórcy portali udostępniających zasoby trafnie odczytują ten trend, umieszczając na swoich stronach „wtyczki” mediów społecznościowych oraz tworząc swoje profile na platformach społecznościowych. Facebook, Google czy YouTube to globalne przedsiębiorstwa, które mają swoją własną biznesową strategię i które w dużej mierze zawłaszczają przestrzeń internetu. Umieszczając zasoby dziedzictwa kulturowego na tych platformach, twórcy portali w pewnym stopniu tracą kontrolę nad tym, co i w jaki sposób jest prezentowane. Z drugiej strony próba pominięcia tych kanałów komunikacji z potencjalnym odbiorcą zagraża zawieszeniem zasobów w „cyfrowej próżni”, gdzie nigdy nie dotrą użytkownicy, dla których główną bramą dostępu do zasobów są Google, YouTube i Facebook.
Nowe praktyki uczestnictwa w kulturze cyfrowej – „reuse”
Jednym z oczekiwań decydentów i twórców inicjatyw związanych z digitalizacją i udostępnianiem cyfrowych kopii obiektów dziedzictwa kulturowego jest, że zasoby te będą powtórnie, kreatywnie wykorzystywane, np. w działalności gospodarczej czy edukacji. W pierwszym wypadku oczekuje się, że cyfrowe odwzorowania posłużą do stworzenia nowych produktów i usług. W drugim wypadku z kolei chodzi o tworzenie baz wiedzy, które mogą być wykorzystywane przez instytucje (np. edukacyjne) lub osoby prywatne (np. pasjonatów, edukatorów). Liczba odbiorców, którzy w ten sposób korzystają z zasobów, jest niewspółmierna do ogromnych kosztów związanych z digitalizacją i udostępnianiem obiektów. Kulturoznawcy zwracają jednak uwagę, że w dobie mediów społecznościowych rodzą się nowe praktyki odbioru dziedzictwa, które polegają głównie na współdzieleniu treści (share’owanie, „polubienia”). Zdaniem kulturoznawców, praktyki te będą wyznaczać w przyszłości główny nurt obiegu kultury.
Łukasz Maźnica (Warsztat Innowacji Społecznych; Ekultura): Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt tzw. reuse’u. Istnieje bowiem co najmniej kilka wartościowych przykładów przedsięwzięć (także polskich), w ramach których to same instytucje kultury dokonują reuse’u posiadanych cyfrowych zasobów w sposób, który czyni owe zasoby interesującymi dla odbiorców niezainteresowanych „surowymi” odwzorowaniami artefaktów dziedzictwa kulturowego. Takimi przykładami (kosztownymi w realizacji, acz wpisującymi się w szeroki kontekst misyjności instytucji kultury) mogą być takie aplikacje webowe jak „Żydowska Warszawa” POLIN czy „Warsaw Rising” Muzeum Powstania Warszawskiego. Inną egzemplifikacją może być (już znacznie tańszy do wykonania) blog prowadzony na portalu POLONA, który w atrakcyjny sposób opisuje zasoby znajdujące się w cyfrowej bazie Biblioteki Narodowej. Wszystkie te przykłady łączy ponowne wykorzystanie cyfrowych zasobów, realizowane pod kuratorskim okiem samej instytucji kultury. Tego rodzaju przedsięwzięcia czynią zdigitalizowane zasoby bardziej przystępnymi i atrakcyjnymi (szczególnie dla młodego odbiorcy). W tym kontekście opisywane tu przedsięwzięcia (i projekty im podobne) mają szansę stać się forpocztą dla zwiększenia zainteresowania potencjalnych odbiorców cyfrową ofertą muzeów, archiwów czy bibliotek.
Archeologia cyfrowa i archiwizacja zasobów „born digital”
W związku z ogromnym postępem technologicznym mamy obecnie do czynienia z dwoma kluczowymi problemami cyfrowego dziedzictwa. Z jednej strony jest to problem utraty danych cyfrowych przechowywanych w „nieobsługiwanych” dziś formatach, z drugiej strony – problem archiwizacji tego, co „dzieje się w internecie” (born digital). Pierwszy problem wynika z przestarzałego sprzętu (komputery, sprzęt do digitalizacji), przechowywania i odczytu danych, które zostały zapisane w nieobsługiwanych już dzisiaj formatach/systemach operacyjnych (np. DjV) i porzuconych archiwów, które zawierają zdigitalizowane zbiory, ale nie są aktualizowane, czego przyczyną jest brak pieniędzy i/lub pomysłu, jak je wykorzystać. Pojawia się zatem pytanie, czy należy rekonstruować utracone obecnie zasoby cyfrowe? W obecnej sytuacji mamy niewielką grupę „technologicznych liderów”, którzy nadążają za rozwojem technicznym i technologicznym, oraz całą masę „archetypowych portali”, których twórcy nie mają możliwości aktualizacji swojego sprzętu i – co ważniejsze – posiadanych cyfrowych zasobów. W kontekście treści born digital kluczowe pytanie brzmi: jak je archiwizować, czy mamy zaufanie do np. Facebooka YouTube i innych przepastnych baz danych (które sami zasilamy, oddając też nad nimi kontrolę), że dziedzictwo w ich posiadaniu będzie dostępne i zachowane?
Archiwa społeczne a publiczne instytucje kultury
Jak wynika z naszych badań (tezę tę potwierdzili również uczestnicy seminarium), społeczne archiwa cyfrowe powstają przy dużym współudziale społeczności lokalnej. Digitalizacja zasobów kultury jest w ich wypadku nastawiona nie tylko na archiwizację „danych”, ale przede wszystkim na udostępnianie ucyfrowionych zasobów kultury i wchodzenie w interakcje z odbiorcami, użytkownikami i współtwórcami portalu (spotkanie rzeczy i osób) na zasadzie partnerstwa. Wydaje się to głównym celem archiwów społecznych. Ponadto uczestnicy spotkania zwrócili uwagę, że powstające coraz liczniej oddolne inicjatywy i portale społeczne często stanowią manifestację tożsamości różnych grup i kategorii społecznych. Natomiast w wypadku publicznych instytucji kultury zajmujących się digitalizacją w pierwszym jej etapie stawiano przede wszystkim na masowe ucyfrowienie zasobów, nie zastanawiając się nad tym, co dalej będzie się z nimi działo. Zjawisko to możemy nazwać błędem początkowych założeń, digitalizacja bowiem została pomyślana jako archiwizacja zasobów. Obecnie – z powodu przeniesienia punktu ciężkości na kontakt z użytkownikiem – mamy do czynienia z nadmierną ilością priorytetowych celów digitalizacji takich, jak: cyfryzacja, archiwizacja, udostępnianie i szeroko pojmowane upowszechnianie, którymi zostały obciążone instytucje zajmujące się digitalizacją. W wyniku nadmiaru zadań instytucje te stają się cyfryzującymi „maszynami”, a redaktorzy portali zadają sobie pytanie, dlaczego/po co portal działa, zamiast zastanawiać się nad tym, jak „wciągać” w swoje działania użytkowników portalu i inspirować konkretnych ludzi do współdziałania.
Ewa Furgał (Fundacja Przestrzeń Kobiet): Archiwa społeczne powstają w wyniku oddolnej, celowej działalności obywatelskiej i zajmują się gromadzeniem, przechowywaniem, opracowywaniem i upowszechnianiem dokumentacji życia społecznego, w tym dziejów lokalnych społeczności. Celem takiej działalności nie jest archiwizacja czy digitalizacja sama w sobie, archiwa społeczne realizują bowiem przede wszystkim cele społeczne: edukowanie o historii lokalnej czy historii wybranych grup społecznych, animowanie społeczności lokalnych czy aktywizację obywatelską poprzez popularyzowanie wzorów z przeszłości. W ten sposób digitalizowane zasoby pełnią również funkcję narzędzi edukacyjnych i animacyjnych.
Polityka digitalizacyjna państwa versus reagowanie na szybko zmieniające się procesy technologiczne i społeczne
Uczestnicy spotkania zwracali uwagę na wyraźną i pogłębiającą się rozbieżność pomiędzy strategią a praktyką działań instytucji, które zajmują się digitalizacją zasobów kultury (w tym WMM). Wynika to z faktu, że strategie projektowe tworzone są odgórnie w oparciu o pewne, długofalowe założenia digitalizacyjnej polityki państwa i instytucji unijnych. Z drugiej strony mamy dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość, a zwłaszcza jej wymiar technologiczny, który wymusza szybkie i konkretne działania użytkowników portali ze zdigitalizowanymi zbiorami. W wyniku zetknięcia się tych dwóch wymiarów dochodzi do sytuacji, w których instytucje kultury mają ograniczone możliwości reakcji na te zmiany, czego skutkiem jest wyraźne rozejście się strategii i praktyk digitalizacyjnych tych instytucji. Zjawisko to można określić jako „błąd projekcji” procesów digitalizacyjnych.
Wyjście w stronę użytkowników i popularyzatorów cyfrowych obiektów dziedzictwa
Problemem jest nie tylko brak jasno określonej strategii samej instytucji, która prowadzi działania digitalizacyjne. Występują także kłopoty z właściwą identyfikacją odbiorcy/użytkownika. Pytanie, kim jest użytkownik, powinno nabrać szczególnego znaczenia już na etapie tworzenia takiej strategii. W trakcie spotkania zastanawiano się nad kwestią doboru odpowiednich wskaźników pozwalających na identyfikację takiego użytkownika. Jest to szczególnie istotne, zwłaszcza kiedy mowa o swego rodzaju „emancypacji różnych grup społecznych” w cyfrowym/zdigitalizowanym świecie kultury. Podczas dyskusji pojawiły się postulaty przeprowadzenia w tym zakresie pogłębionych badań o charakterze jakościowym; uważa się, że wskaźniki ilościowe nie pozwalają na dokonanie pogłębionych analiz, w oparciu o które można by budować strategię działań instytucji. Strategia działań instytucji, w oparciu o identyfikację ewentualnych odbiorców i przy uwzględnieniu ich potrzeb, wydaje się kluczowa. Uczestnicy seminarium doszli do wniosku, że należy przetasować akcenty w działaniach związanych z dziedzictwem i jego digitalizacją oraz odejść od projektowania działań w oparciu o odgórne zadania (strategie), a większy wysiłek skierować w stronę działań oddolnych, nastawionych na użytkownika/odbiorcę lokalnego, ale również w stronę innych instytucji kultury, tak aby współpracując z nimi, tworzyć i budować relacje w kontekście ogólnie pojętego dziedzictwa kulturowego. Jako „sojuszników” w tego typu działaniach wskazano: nauczycieli, edukatorów/animatorów kultury (np. organizacja warsztatów w szkołach), inne instytucje kultury (np. muzea), lokalnych aktywistów, hobbystów (np. organizacja warsztatów z odbiorcami). Celem podejmowanych wspólnie działań powinno być „wciąganie” i inspirowanie lokalnej społeczności i lokalnych instytucji kultury do współpracy z instytucjami digitalizującymi zasoby dziedzictwa kulturowego.
Ewa Furgał (Fundacja Przestrzeń Kobiet): Do grona sojuszników instytucji kultury zaliczyłabym również archiwa społeczne jako podmioty już sprofilowane na konkretną grupę użytkowników (społeczność lokalną lub wybraną grupę społeczną czy grupę zainteresowaną konkretnym tematem) i dysponujące zasobami, które mogą służyć jako narzędzia edukacyjne. Archiwa społeczne mogą służyć również jako inspiracja, jak pracować z konkretnymi grupami i przygotowywać oferty tematyczne skierowane do wybranych grup społecznych lub być łącznikami z konkretnymi grupami użytkowników.
Podsumowanie
W trakcie przeprowadzonych dyskusji i warsztatów ich uczestnicy nie znaleźli „złotego środka” na problemy pojawiające się w działaniach niektórych instytucji – pomimo istnienia licznych dobrych praktyk w tym zakresie. Kwestią kluczową wydaje się wspominana już strategia działań instytucji tworzona w oparciu o pogłębione badania, które pozwoliłyby odpowiedzieć na pytanie o sposoby komunikacji z określonymi grupami użytkowników. Możliwe, że takie podejście pozwoliłoby na zniwelowanie (lub chociażby zmniejszenie skali) problemu nieaktywnej społeczności odbiorców, z jakim borykają się np. WMM. Ponadto warto – w przypadku twórców takich portali jak WMM – na nowo zadać sobie pytanie, jak wejść we współpracę z innymi instytucjami (muzeami). Odpowiedź na to pytanie jest kluczowa, jeśli celem ma być dotarcie do odpowiednich grup użytkowników.
Zuzanna Stańska (Moiseum): Podczas spotkania wyszła jedna podstawowa sprawa – rozdźwięk między tym, jak instytucje tworzące portale internetowe wyobrażają sobie, że użytkownicy będą korzystać ze stworzonego portalu, a rzeczywistością. Te wyobrażenia mogą być zabójcze dla samego projektu. Rzadki jest jakiś głębszy namysł (nie mówiąc już o badaniach) nad grupami docelowymi i ich rzeczywistymi potrzebami. Tutaj z częściową pomocą i już po szkodzie przychodzą statystyki użytkowania portalu, których niestety często instytucje nie mają czasu lub umiejętności analizować. Inną sprawą jest, że po stworzeniu portalu często nie ma pieniędzy na jego dalsze rozwijanie i wyciągnięcie wniosków, co spowodowane jest systemem grantowym skonstruowanym tak, a nie inaczej. Wydaje się, że bez głębokiej reformy systemu oraz aktywnej współpracy głównego grantodawcy – MKiDN – z instytucjami realizującymi granty niewiele da się zmienić w naszej dzisiejszej sytuacji.
Mirosław Filiciak (Uniwersytet SWPS): Podoba mi się zawarte w podsumowaniu stwierdzenie, że podczas warsztatów nie znaleziono „złotego środka” – bo mam poczucie, że celnie ilustruje ono istotę problemów, z jakimi borykają się WMM. Trzeba jednak zacząć od tego, że w znacznej mierze wynikają one ze zmian, jakim podlegał cyfrowy ekosystem komunikacyjny w ciągu ostatniej dekady. Postępujące centralizacja i zamknięcie platform komunikowania z jednej strony utrudniły rozwijanie niezależnych inicjatyw, z drugiej – ograniczyły możliwości angażowania użytkowników, wraz ze zmianą modelu biznesowego z „treści tworzonych przez użytkowników” na „dane generowane przez użytkowników”. Równocześnie badania aktywności internautów pokazały, że kreatywne zaangażowanie prawdopodobnie zawsze pozostanie praktyką ekskluzywną, ograniczoną do stosunkowo niewielkiego odsetka populacji. Nie zmienia to faktu, że internautki i internauci – cokolwiek to dziś znaczy – wciąż napędzają obiegi treści, rekomendując i redystrybuując rozmaite komunikaty. Nawet jeśli te działania nie dorastają do niegdysiejszych oczekiwań, wciąż możemy je postrzegać jako wartościową aktywność kulturotwórczą. Powyższe oznacza jednak, że z perspektywy instytucji kultury zadanie dołączenia do tradycyjnych aktywności kolejnych obszarów jest, być może, jeszcze trudniejsze, niż wydawało się przed kilkoma laty. Niewielki ruch we własnych serwisach i potrzeba poszukiwania synergii z innymi, przeładowanymi kanałami komunikacyjnymi, to tylko jeden z problemów, który prowadzi do postawienia pytania o priorytety. Być może wspomniany „złoty środek” po prostu nie istnieje i nie można robić wszystkiego. W wypadku działań WMM gigantyczna część budżetu przypada na praktyki związane bezpośrednio z archiwizacją. Gdyby miał być to projekt realnie, na zauważalną skalę budujący relacje wokół skanowanych obiektów, te proporcje zapewne musiałyby ulec zmianie. Trzeba ocenić własne zasoby, ale też wziąć pod uwagę inne uwarunkowania – podczas warsztatów kilkukrotnie pojawiał się wątek trudności z szybkim reagowaniem na nadarzające się okazje do połączenia działań zespołu WMM z innymi inicjatywami – ogranicza je konieczność długoterminowego planowania i zobowiązania nakładane przez grantodawców. Być może więc archiwizacja i budowanie społeczności wokół zarchiwizowanych treści to w zasadzie dwa odrębne, częściowo autonomiczne przedsięwzięcia. Część skoncentrowana na relacjach wokół treści mogłaby akcentować to, co fizyczne, zaczynając budowę społeczności od spotkań i imprez, generując ruch w sieci, korzystając z więzi, jakie z archiwizowanymi obiektami mają np. mieszkańcy gminy, dowartościowani włączeniem „ich” obiektu do zbioru. W przyszłości mogłoby się to przełożyć na realny udział użytkowników w kuratorowaniu i rozbudowie archiwów, ale trzeba mieć świadomość, jak wysoki jest to próg wejścia, i realnie definiować cele. Przede wszystkim jednak trzeba zacząć od oceny własnych możliwości i analizy zasobów – tak, żeby kolejne ambitne pomysły nie stały się tylko generatorem frustracji.