Dziś wiele osób w Małopolsce uważnie śledziło posiedzenie Rady Miejskiej Krakowa. Miało się odbyć ostateczne głosowanie nad budżetem Krakowa na 2012 rok. Kolejne artykuły przynosiły informacje o przesunięciach, oszczędnościach, poprawkach, a fora internetowe okupowane były przez „przeciwników i zwolenników”. Najgorętszą informacją była kwestia dotacji miasta dla Krakowskiego Biura Festiwalowego. Prezydent już jakiś czas temu zapowiedział zmniejszenie dotacji tej instytucji o 7 mln złotych (w 2011 roku dotacja wyniosła 32 mln złotych). Ale radni Platformy Obywatelskiej zaproponowali w poprawce do budżetu cięcia o kolejne 7 mln złotych. Dziś budżet z tą poprawką przyjęto, oznacza to, że w ciągu 1 roku dotacja dla KBF zmniejszy się 32 do 18 mln złotych.
Dla Krakowskiego Biura Festiwalowego oznacza to wprowadzenie zarządzania kryzysowego, prawdopodobne zwolnienia w zespole, kłopoty z realizacją projektów, zerwanie wielu umów (przede wszystkim tych nieformalnych związanych z kontraktowaniem artystów), straty wizerunkowe związane ze współpracą międzynarodową. Od dawna toczy się dyskusja, w jakim zakresie Kraków powinien promować się poprzez duże wydarzenia kulturalne, jak powinno funkcjonować KBF w kontekście realizacji miejskich polityk kultury. To są niezwykle ciekawe rozmowy związane z rozwojem kluczowej instytucji kultury w mieście, która w ciągu 15 lat zbudowała niebagatelny zasób doświadczeń oraz kapitał zaufania w świecie artystów i mediów (np. tekst Anny Nacher pt. „Kultura jako kapitał kłopotliwy, albo jak miasto konsumuje sztukę i co z tego wynika”). Zamiast przyjęcia spójnego programu zmian, w tym finansowych, jasnej deklaracji ze strony decydentów politycznych, do czego ma służyć KBF, dofinansowanie zostało zmniejszone. Instytucja, która w najbliższej przyszłości ma zarządzać ogromnym majątkiem miasta (np. Centrum Kongresowym), zostanie w tym roku w dużym stopniu „rozstrojona”.