Menadżeryzm a przedsiębiorczość w kulturze

W narracjach o rozwoju kultury (lub poprzez kulturę) coraz więcej mówi się o przemysłach kultury, ekonomice kultury, przedsiębiorczości „kreatywnej”. W wielu dokumentach strategicznych i planach rozwoju mniej mówi się o kulturze jako autotelicznej wartości, którą należy wspierać/finansować, przechodząc raczej do promocji modelu „inwestowania w kulturę” jako czynnika rozwoju gospodarki wiedzy.
Przedstawiciele polityk kulturalnych i sektora zarządzania kulturą korzystają z tego dialogu łącząc go bezpośrednio z promocją nowoczesnego zarządzania i wartościami kultury menadżerskiej. Przekonują, że dzięki lepszej jakości zarządzania, wyższej kulturze menadżerskiej sektor gospodarki kulturalnej będzie się lepiej rozwijał. Ten dialog dotyczy również instytucji kultury, które mają stać się podmiotami gospodarki kulturalnej. Wydaje się, że wszystko jest w porządku z tak zarysowaną teorią rozwoju sprawności organizacyjnej. Ale nie do końca.
W tym kontekście warto przywołać nową i bardzo inspirującą publikację „Zarządzanie w XXI wieku. Jakość, twórczość, kultura” autorstwa Moniki Kostery i Martyny Śliwy. W wielu krótkich rozdziałach można w niej znaleźć krytyczną analizę wielu teorii zarządzania oraz relację z dyskusji na temat kultur organizacji. W kontekście problemu przedstawionego wyżej można zacytować opinię Daniela Hjorth’a znalezioną w tej książce:

Menadżer redukuje niepewność, jego głównym celem jest ochrona firmy przed zagrożeniami z niej płynącymi. Przedsiębiorca traktuje niepewność jako tworzywo, nie tylko ją toleruje, ale widzi w niej swojego głównego sprzymierzeńca. […] menadżer działa poprzez struktury, porządkuje, deleguje, a w razie problemów stosuje restrukturyzację. Przedsiębiorca najsprawniej funkcjonuje poza strukturami, stara się je niwelować. […] Przedsiębiorca źle znosi kontrolę, często efektem wdrożenia systemu kontroli bywa pozbycie się z formy ludzi przedsiębiorczych, ponieważ nie pasują do struktur i zdarza się, że nie działają zgodnie z procedurami i przyjętymi regułami. […] Przedsiębiorca burzy natomiast bezpieczeństwo, podejmując wciąż nowe ryzyko. (str.234)

Oznaczać to może, iż rozwój „kadr kultury” tylko w oparciu o paradygmat zarządzania menadżerskiego nie doprowadzi do rozwoju przedsiębiorczości i kreatywności kultury, tylko utrwali system wielkich, markowych instytucji kultury (na które przeznacza się DUŻO pieniędzy, które są nielikwidowalne) o zamkniętych obiegach kultury oraz małych firm-efemeryd, które pozostaną bez wsparcia (bynajmniej nie chodzi tu tylko o wsparcie finansowe).