Dyskusja o krakowskiej kulturze pod ścianą

Kraków znów bardzo mocno dyskutuje o kulturze. Ostatni szczyt debaty poświęconej temu tematowi miał miejsce w kwietniu 2012 roku, podczas spotkania otwarcia Obywateli Kultury Kraków (działania tego gremium zamarły około października 2012). Otwarciem nowego sezonu 2013 było spotkanie z ministrem Bogdanem Zdrojewskim w Radiu Kraków pt. „Czy Kraków jest stolicą kultury?” 6 lutego 2013 roku. Obecnie dyskusja trwa w ramach Komisji Dialogu Obywatelskiego ds. kultury, przy stoliku Kultura na Forum Mieszkańców i Mieszkanek Krakowa (tu spotkanie właściwie się nie odbyło), już kilkanaście tekstów liczy zapis debaty w Dzienniku Polskim pt.„Krakowska kultura pod ścianą”, 20 marca 2013 obradował też Konwent ds. Strategii Rozwoju Kultury w Krakowie.
street_art2
Właściwie trudno jest podsumować wszystkie uruchomione wątki. Taka debata jest jednocześnie zapisem bieżących gorących sporów, działalnością lobbingową, dialogiem obywatelskim ale też obrazem wizji strategicznej decydentów czy zdolności do wytwarzania wspólnej przestrzeni komunikacyjnej. Dobrych pomysłów i rozwiązań nie brak, od radykalnych po ewolucyjne, liczne są też diagnozy „stanu kultury”, zazwyczaj wynikające z bezpośredniego, osobistego doświadczenia. Jedyne, czego brakuje tym rozmowom, to styczności głoszonych diagnoz z rozwiązaniami mogącymi być na nie odpowiedzią.

  • Jeśli wskazuje się na brak efektywnego i skutecznego zarządzania, to jednocześnie pokazuje się brak strategicznego i przemyślanego podejścia.
  • Jeśli wskazuje się na brak wzajemnego zaufania i umiejętności kooperacji, to równocześnie rozdawana jest ogromna liczba złośliwych komentarzy o innych aktorach i podmiotach kultury.
  • Jeśli wskazuje się na potrzebę nowatorstwa, eksperymentu, wolności twórczej, to zaraz potem mówi się o ochronie kanonu kulturowego i „śmierci” prawdziwej kultury.
  • Jeśli wskazuje się na wagę kultury oddolnej, inicjatyw niezależnych, działalności obywatelskiej i społecznej, to zaraz potem żąda się specjalnych funduszy publicznych na ten cel i procedur „bez zbędnych procedur”.
  • Jeśli mówi się, że statystyczny, polski uczestnik kultury jest niekompetentny kulturalnie, nie czyta książek, nie uczestniczy w obiegu kultury (nie wspiera kultury jako mecenas/odbiorca), to jednocześnie ofertę kultury zawęża się do własnych środowisk, a przekaz kultury jest coraz bardziej hermetyczny lub ludyczny (a po środku wielkie nic).
  • Jeśli wskazuje się, że kultura to pole inkluzji społecznej, tworzenia relacji sąsiedzkich, wzmacniania kapitału społecznego, to jednocześnie replikuje się idee przemysłów czasu wolnego i przemysłów kultury, a od instytucji wymaga się ekonomizacji świadczonych usług.

Zatem wiele osób na siebie popsioczy, kilka osób się na siebie obrazi, powstanie kilka dobrych pomysłów na zmianę stanu rzeczy, a potem każdy samodzielnie (z pasją i poświęceniem) będzie animatorem własnych przedsięwzięć kulturalnych. Których jest dużo, z których większość jest ciekawa i ważna dla odbiorców.